poniedziałek, 28 września 2015

Czy warto sięgać po... książki historyczne?

Szanowni czytelnicy. Tym artykułem rozpoczynamy serię recenzji książek związanych z historią pt. "Czy warto sięgnąć po.....?". Tytuł nie jest bardzo kreatywny, ale gwarantujemy, że to Was zainteresuje.

W ramach wstępu poruszę dziś temat : "Czy warto sięgać po książki historyczne". Nasz blog opowiada się zdecydowanie za czytaniem książek historycznych, nie tylko dlatego, że :

- Poznajemy znaczenie trudnych, wcześniej nie do końca znanych słów np. Primogenitura czy Partymonializm.
- Uczymy się myśleć jak uczestnicy wydarzeń opisywanych, poniekąd wczuwamy się w nich, rozwijając swoją wyobraźnię.
- Poznajemy historię swojego jak i innych Państw, co nie daje możliwości innej osobie zwykłego okłamania nas.
- Wiele książek w atrakcyjny sposób przekazuje nam tekst, co sprawia, że czytanie książek historycznych może stać się przyjemnością dla wielu z nas.

Niestety na świecie mało jest dobrych pisarzy historycznych na świecie, jednak jeśli ktoś chce to ich znajdzie.
Oto trzech najlepszych (według nas) pisarzy historycznych :
1. Zdecydowanie Norman Davies, znakomity Polsko - Brytyjski twórca, którego 1000- stronicowe pozycje potrafią zaciekawić najbardziej opornych.
2. Bogusław Wołoszański, wspaniały pisarz, kiedy czytamy jego książki słyszymy jego niezwykle specyficzny głos. Bądźmy szczerzy - dla niektórych czytanie Wołoszańskiego to przyjemność a dla innych ... jeszcze większa frajda.
3.Kacper Śledziński, bardzo młody artysta, którego książki pisane są z pasją - to widać , jednak Pan Kacper pisze trudnym językiem dla młodych czytelników, lecz może autor nie wiedział, że po jego najlepszą pozycję pt." Czarna Kawaleria" będzie sięgać młodzież.

Tym krótkim rankingiem, kończymy pierwszy artykuł z serii "Czy warto sięgać po....?"

środa, 23 września 2015

Jak i po co powstało ZOMO?

ZOMO - czyli: Zmotoryzowane Oddziały Milicji Obywatelskiej. Powstały nie bez powodu. Ale to komunistyczna kontynuacja powstałych przed wojną oddziałów policji. Jak doszło do powstania ZOMO? I co było prekursorem tej organizjacji? O tym powiemy dzisiaj.
Początków takiego typu organizacji należacej do policji, możemy doszukać się już w latach 30 ubiegłego wieku, czyli w czasach kiedy w II RP mniejszości studenckie strajkowały i organizowali manifestacje. Najwięcej działo się w Warszawie. I tam powstały pierwsze oddziały do walk z manifestującą ludnością. Wyposażenie takich jednostek było skormne: pałka, pistolet osobisty i pancerz. Wspomniany pancerz był specyficzną częścią wyposażenia tych jednostek, jak i również hełm. W więkoszości masowych demostracji, do rozpędzania ludności wykorzystywano nie wozy straży pożarnej a zwykłe węże gaśnicze! Formacja działała tylko w czasie masowych prostestów studentów.
W pierwszych latach powojennych nie zaistniały potrzeby utworzenia takich sił, aż do 1956 roku, kiedy to w Poznaniu doszło do masowych rozruchów ludności. Do pacyfikacji wysłano zwykłe oddziały Milicji, ale po zdobyciu przez strajkujących poznańskiego więzienia, zdecydowano się wpuśić do akcji wojsko. Niestety zarówno wojsko jak i milicja wykazały się niekompetencją co zwieńczyło się śmiercią wielu strajkujących. Jednakże władze, zarówno milicji jak i partii wyciągnęły z tego wnioski i podjęto próby utworzenia podgrupy w milicji, która zajmowała by się takimi sprawami jak strajki czy manifestacje. Formalnie w grudniu 56' roku Rada Ministrów uchwaliła ustawę o założeniu takich oddziałów i tak powstało ZOMO.
Sprawa z wyposażeniem wyglądała podobnie jak u prekursorów tej formacji. Tym razem bez pancerzy, ale pozostały pałki i hełmy. Po kilku latach, poropozycja służby w ZOMO, była kusząca. Dlaczego? Ta służba była zastępstwem za zasadniczą służbę wojskową, nie trzeba było się "przebijać" aby dojść do normalnych szeregów milicji co było sporą trudnością. Wyposażenie weszło na wyższy poziom. Dodano nowe pałki, zamawiano armatki wodne z NRD, zomowcy dostali również duże plastikowe tarcze. Inne państwa komunistyczne były pod wrażeniem polskiej formacji. W nagrodę, ZOMO dostawało transportery z ZSRR, granaty łzawiące z NRD i wiele innych rzeczy. Ciekawą rzeczą były specjalne karabiny na pociski gumowe (MPG) które ZOMO "wypożyczało" od LWP. Ale używały ich tylko specjalne plutony, jednakże okazji aby te plutony zobaczyć było mało.
ZOMO, było siłą potrzebną PZPR i działało aż do ostatnich dni partii. Same oddziały, swoją ostatnią "bitwę" stoczyły 3 lipca 1989. Natomiast już 7 września tego samego roku zostały rozwiązane. Na ich miejsce wstąpiły policyjne oddziały prewencyjne.
To koniec naszej przygody z milicją. Była to historia krótka, ale dająca dużo do myślenia. Cóż to wszystko!

poniedziałek, 21 września 2015

Broń podczas II Wojny Światowej.



Broń podczas II wojny światowej to uczta nowych technologii ale także nędzy i rozpaczy. Niektóre Armie posiadały bomby atomowe czy miotacze ognia a inne musiały bronić się bagnetami czy nożami. W tym artykule opisane są armie, które miały całą paletę unowocześnionych broni np. Niemcy, ZSRR czy alianci, ale również były armie, które swoją porażkę zawdzięczają m.in. broniom np. Polska czy Japonia. 

Broń Rosyjska
Broń zwycięskiej Armii jest pierwszą co do skuteczności bronią w czasie II WŚ. Najpopularniejszym czołgiem była maszyna – T34. A sławnym samolotem został IŁ-2. Rosyjskie pistolety to m.in. Ppsz czy Pps. Najsłabszą bronią ręczną okazał się Tokariew. Sławę armii ZSRR przyniosła jeszcze Katiusza czy Samolot Polikarpow. 

Broń Niemiecka
Armia Niemiecka miała najlepszą broń ze wszystkich państw czy mocarstw biorących udział w II WŚ. III Rzesza miała najpotężniejszą artylerię. W jej skład wchodził m.in. Messerschmitt Bf 109 oraz Junkers Ju 52/3 czyli najpotężniejsze samoloty Lufftwafe. Do najsilniejszych i najpopularniejszych czołgów w czasie II Wojny Światowej należą służące w AfrikaKorps czołgi – Tygrys wz. 1942r. oraz Pantera. Niemcy używali także U-Bootów do walki na morzu. MP-40, Walther P-38 czy Kar-98 to najlepsze bronie używane przez ludzi w czasie największego w historii konfliktu zbrojnego.


Broń aliancka
Broń aliancką można uznać jako równą broniom z ZSRR. Bronie ciężkie "Jankesów , angoli i żabojadów” to np. samolot Hawker Hurrican, czy Liberaor.  czołg Douglas TBD 1 Devastor lub USS Enerprise – czyli okrętowiec. Do bardzo popularnych a zarazem świetnych czołgów należy Shermann. Bronie lekkie aliantów to m.in. Pistolet maszynowy Thompson, karabin M1-Grand, Colt 1911 lub Sten 1944. Do dobrych samolotów tej armii należy jeszcze Boeing B-17G. Podczas wojny przeciwko Japonii amerykanie wprowadzili zabójczy, siejący postrach miotacz ognia, którego zasięg dochodził do 30m. Armia USA użyła także Bomby Atomowej bombardując dwa Japońskie miasto – Hiroszimę i Nagasaki 


Broń Polska
Polska broń nie posłużyła nam długo, jednak nasze uzbrojenie nie było najgorsze ale nie mieliśmy szans walczyć z Niemcami czy Rosją. Polska. Jedyną bronią, która miała jakąkolwiek szanse na walkę z agresorem był czołg 7TP. Polska artyleria to m.in. Samolot PZL.P.11c i czołg TKS. Karabiny i pistolety używane przez Polaków to m.in. Vis, Colt, Sten czy Chorszomanów. Podczas powstania warszawskiego czy powstania w getcie, używano najczęściej broni pokonanych przeciwników lub broni własnej produkcji np. Pistolet maszynowy „Błyskawica”

wtorek, 8 września 2015

Złoty pociąg - Prawda czy mit? (cz.1)

O Złotym Pociągu, jest w Polsce ostatnio głośno. W wielu innych krajach też, zważając na to, iż Rosjanie już chcą "odzyskać" odnalezioną zawartość pociągu. No właśnie! Zawartość pociągu. Co w nim jest? Uważa się, iż ze względu na to że jest to Złoty pociąg, to coś "złotego" musi w nim być. Ale tak nie jest! Czy na pewno? Dowiecie się poniżej.
Naziści podczas II Wojny Światowej lubili pociągi. Transportowali nimi wszystko, od żołnierzy, przez więźniów obozów po - właśnie - skradzione dzieła lub inne wartościowe rzeczy. Rzeczy wartościowe - takie jak obrazy - lubił Marszałek Rzeszy Hermman Goering. Zbierał je w swoich prywatnych rezydencjach. Rezydencje te były ustuowane w Niemczech północnych i północno-wschodnich. Pociąg o którym tak głośno został prawdopodobnie pod Wałbrzychem. Oczywiście, w latach 1939-1945, podczas wojny, była to część III Rzeszy, ale Hermman tam nie mieszkał. To już wyklucza możliwość, aby w wagonach znajdowały się dzieła sztuki. Natomiast, Niemcy mogli tam coś składować. Ale co? Przechodzimy do następnej części.
W Obozach Koncentracyjnych, Żydzi byli okradani z ich majątków. W wielu obozach istniały specjalne grupy SS oddelegowane do dosłownego okradania Żydów, ze złotych zębów i wielu innych rzeczy.  Z ciał zamordowanych Żydów, obcinano włosy i szukano czegoś co mogło być wartościowe. "Zdobyte" rzeczy transportowano do specjalnych zakładów, gdzie z wielu złotych zębów wytapiano... sztabki złota. Dzięki temu Hitler gromadził wielką sumę pieniędzy która mogła wspomóc wysiłek gospodarczy III Rzeszy. Ale po wytopienu sztabek, nie wysyłano ich do tajnych kont SS w Szwajcarii, a rosyłano po terenach Rzeszy. Tu prawdopodobieństwo, iż w wagonach znajduje się złoto jest większe. Złoto było raz transportowane w Alpy, raz na Śląsk, raz na Pomorze, raz do Prus Wschodnich. Podsumowywując złoto było w wielu miejscach, które znajdowały się na okupowanych terenach. Ale jest jeszcze jedna, znacząca sprawa.
Nazisci podczas drugiego światowego konfliktu pracowali nad bombą atomową. Szok? Tak, to prawda. Projekt Hitler rozpoczął prawdopodobnie w 1941 lub 1942 roku. Marzył aby bomby spadły na Moskwę i Londyn. Ale do produkcji takiej bomby potrzebne jest dużo składników. Te o których powiemy to uran i tzw. Ciężka woda.  Od czego zacząć? Może od uranu, w tym wypadku jedziemy do naszego ukochanego kraju - Polski. Na Śląsku - zarówno Górnym jak i Dolnym - znajdowały się złoża uranu. Niemcom udało je się odnaleźć i szybko rozpocząc wydobywanie. W tym czasie w oddalonej na północ Norwegii, zbudowano fabrykę wspomnianej Ciężkiej wody. Projekt szedł aż tak szybko i dobrze, że Hitler już chciał stworzyć prototyp bomby. Ale na drogę weszli Alianci którzy w 1944 roku zniszczyli całą fabrykę. Natomiast Adolfa to nie ruszyło. Nadal wierzył, ze uda mu się zrzucić bomby na dwie znienawidzone stolice. Oczywiście jeden powód dla dalszej wiary w zniszczenie siedział na Śląsku, a były nim kopalnie uranu.
C.D.N