wtorek, 26 maja 2015

Krótka historia Walerego Sławka

Walery Sławek - postać nie znana może milionom Polaków, ale zasługująca na opowiedzenie jej historii. Był to człowiek który osiągnał szczyty w ówczesnej II RP. Ale co spowodowało jego upadek? No i oczywiście, jak wspiął się na te szczyty? O tym opowiem.
2 listopada 1879 roku, na Podolu, rodzi się syn Florentyny i Bogusława Sławków. Dzieciństwo miał w miarę dostatnie ze względu na szlachecki charakter rodziny. Jednkaże, jego rodzina nie była "typową" szlachtą. Była, jakby szlachtą drugiego stopnia. Pod koniec XIX wieku, ukończył Gimnazjum Męskie w Niemirowie, oraz wyjechał do swojej ciotki mieszkającej w Warszawie, aby kilka lat później stać się absolwentem warszawskiego SGH. Tam zainteresował się zarówno ekonomią, jak i matematyką. Doświadczenie zebrane na uczelni pomogło mu w dalszych etapach życia politycznego. 
Przebywając w stolicy, Walery zainteresował się skłonnościami socjalistycznymi, co spowodowało w 1900 roku, jego wstąpienie w szeregi PPS - Polskiej Partii Socjalistycznej. Ledwie kilka lat później został wbrany na szefa tejże partii, ale Józef Piłsudski sprzeciwił się temu, mówiąc iż Sławek nie jest doświadczony w polityce. Jego zaangażowanie partyjne oraz socjalistyczne, spowodowało jego aresztowania przez ówczesne władze rosyjskie. Pierwsze nastąpiło 6 marca 1903 roku w Budziszynie. Osadzony w różnych więźieniach w końcu uciekł i wspomagał partię, np. dostarczył broń na manifestację 13 listopada 1903 roku na placu Grzybowskim w Warszawie. Potem aż do 1914 roku walczył z rosyjskim zaborcą w szeregach swojej partii, jednocześnie zdobywając niepodważalny autorytet w swoim ugrupowaniu. Podczas tych lat, połowicznie współpracował z wywiadem Austriackim, co również mu pomogło. 
Gdy wybuchł pierwszy światowy konflikt, Walery Sławek znalazł się w Legionach Polskich Józefa Piłsudskiego. Jego "przygody" w legionach, nie są zbytnio dobrze opisane, ale wiemy iż w 1917 roku został aresztowany przez wojska niemieckie i został osadzony w warszawskiej cytadeli, później w kilku innych więzieniach na terenie Mazowsza. Oficjalnie z niemieckiej niewoli wyszedł dzień po zakończeniu I wojny światowej. 
Po wojnie, Walery Sławek wstąpił do nowego Wojska Polskiego. Brał udział w Wojnie Polsko-Bolszewickiej, co pomogło mu w awansie (walczył już w stopniu majora). Po tym epizodzie, pełnił wojskowe funkcje, jednakże aż do Przewrotu Majowego nie wychodził z biur Wyższej Szkoły Wojennej. Cały czas Walery Sławek, był w rezerwie WP. Gdy nastał maj 1926 roku i pamiętny przewrót, podjęto decyzję iż Podpułkownik Sławek, zostanie przywrócony do czynnej służby w Wojsku Polskim. Nie brał udziału w akcjach wojsk Piłsudskiego, ale był ciągle przy nim w sztabie. Do 1934 roku, był czynnie służącym pułkownikiem Wojska Polskiego. Również w czasie swojej służby w wojsku, był jednym z współautorów i ekspertów pracujących nad Konstytucją Kwietniową. 
W 1928 roku, Sławek zajał się polityką. Wstąpił do Bezpartyjengo Bloku Współpracy z Rządem (BBWR). Był prezesem tegoż ugrupowania. Przez dwa lata zbudował silną partię i w 1930 roku został Premierem RP. Jego pierwsza kadencja rozpoczęła się 29 marca 1930 roku a zakończyła w sierpniu tego samego roku. Pierwszy styk z władzą trwał króciutko, ale Walery nadal się nie poddawał. Drugi raz premierem został ledwie 3 miesiące po dymisji. W tym przypadku sterował państwem od grudnia 1930 roku, do maja 1931. Drugi rząd Sławka, również zakończył się jego dymisją. Pomijając fakt jego dwóch nieudanych (ale owocnych dla Polski) prób rządów, naprawdę aktywnie działał politycznie. Podczas pastowania stanowiska premiera też, ale problem zaistniał gdzie indziej. Problemem była zażarta rywalizacja partyjna, gdzie każdy miał na każdego "haka". Otóż dlatego wielu premierów II RP rządziło albo 3, albo 6 miesięcy. Sławek również był "wygryzany" i musiał uciekać ze swojego stanowiska. Trzeci rząd Sławka, został utworzony 28 marca 1935 roku trwał do 12 października tego samego roku. Waleremu poczęło trochę odbijać iż ciągle traci władzę. Ale przetrwał trudne trzy lata i w 1938 roku został Marszałkiem Sejmu. Ale pod koniec roku stracił i to stanowisko ze względu na rozwiązanie przez prezydenta Sejmu. 
Pomijając zbiżający się koniec, trzeba przypomnieć iż Walery Sławek po ukończeniu SGH na serio zainteresował się ekonomią i matematyką. To pierwsze spowodowało jego szeroką wiedzę ekonomiczą i gospodraczą na temat Polski i wielu innych krajów. Również to poskutkowało tym iż znalazł się on w zespole opracowującym Konstytucję Kwietniową. Matematyka poskutkowała zdobyciem tytułu profesora oraz możliwości wykładania na Politechnice Lwowskiej. Dzięki tym zainteresowaniom, prof. Sławek utowrzył wiele teorii matematycznych które są niepodważalne do dziś. 
Niestety koniec nastał. Walery Sławek rozgoryczony brakiem jakiej kolwiek władzy popadł w załamanie nerwowe. Po rozwiązaniu sejmu pod koniec 1938 roku, w następnych wyborach nie udało mu się wejść do parlamentu. Wszystkie wydarzenia oraz inne epizody polityczne poskutkowały popełnieniem samobójstwa przez Walerego Sławka. Zostawił list porzegnalny z następującą treścią: Odbieram sobie życie. Proszę nikogo nie winić. Walery Sławek. 
I tak ta historia się kończy. To jednakże pokazuje co może uczynić polityka i do czego są zdolni ludzie. A przez takich giną wielcy. 

niedziela, 24 maja 2015

51 Stan USA

Tak, to może wydawać się historią alternatywną. Ale to jest historia jak owa historia alternatywna powstawała. 51 stanów w USA? Możliwe? Oczywiście!
Jak wiemy, na przestrzeni lat Stany Zjednoczone przyjmowały do swojej Unii coraz więcej terenów. Już na początku XX wieku, było ich prawie 40. Dziś USA posiada 50 stanów oraz wiele terytoriów zależnych. Jak również wiemy, każdy stan jest "mini państwem", czyli ma swój parlament, konstytucję i zwierzchnika podległego prezydentowi. Wszystko jest możliwe. Terminów wyjaśniających 51 stan jest dużo, początkując od sojuszników Stanów Zjednoczonych, a na podziałach i ekspansjach terytorialnych kończąc. W Konstytucji USA zapisane jest iż przyjęcie nowego stanu czy też terenu jest zależne od decyzji Kongresu - jak narazie, takiej sytuacji nie zaobserwowano, jak i nie przedstawiono w hipotetycznych prognozach. A więc przejdźmy do konkretów.
Dystrykt Kolumbii
Stolica Stanów Zjednoczonych - Waszyngton, jest czymś w rodzaju polskiego miasta na prawach powiatu. Waszyngton jest zatem położony w autonomicznym okręgu administracyjnym, niezależnym od stanów między którymi dystrykt się znajduje. Mieszkańcy Waszyngtonu bardzo chcieli niepodległości dystryktu i w każdym możliwym referendum opowiadali się za taką możliwością. Główne stadium tego poparcia działo się pod koniec lat 70-tych a zakończyło mniejwięcej w 1985 roku. Nowa Kolumbia - tak miał się nazywać D.C gdby był stanem. Aby ułatwić sobie dążenie do statusu stanu, mieszkańcy opowiadali się że nie potrzeują reprezentacji stanowej w Kongresie. Ale rówineż przeszkodą (wcześniej) była sprawa poparcia politycznego mieszkańców dystryktu. Więkoszć była za Partią Demokratyczną. Wtedy jeszcze rozważano delegatów do kongresu z nowego stanu, ale po takim fakcie sprawa została zamieciona pod dywan jak i w 1985 roku cały pomysł Dystryktu Kolumbii jako 51 Stanu USA.
Terytoria zależne USA
Jak wspomniałem na początku, USA ma wiele terytoriów zależnych. Dlatego obywatele tychże terytoriów wpadli na pomysł utworzenia 51 stanu z ziem zależnych. Chodziło o amerykańskie tereny na Pacyfiku. Większości tejże ludności podobała się perspektywa bycia stanem i marzyli aby podzielić los Hawajów. O taki status upomniały się także wyspy z Karaibów, które też chciały zostać stanem. Jednakże kilku mądrych ludzi, odrzuciło możliwość utworzenia jednego stanu na długości prawie 4000 kilometrów. Tak więc, Karaiby poszły pod dywan, a został Pacyfik. Potoczną nazwą tegoż projektu (jak i nowego stanu) było Stan Pacyficzny. Sprawy formalne nie zaszły aż tak daleko jak w sprawie Dystryktu Kolumbii i formalnej nazwy nie było - jak i wielu różnych dokumentacji wstępnych. Ale sprawy poszły dalej i wstępnie szacowano dane nowego stanu.
Powierzchnia wnosiłaby ok. 2500 Km2, a populacja ledwo pól miliona. "Góra" nie podzieliła tego pomysłu i po 2008 roku sprawa również znalazła się pod dywanem.
Portoryko
Sytuacja wygląda podobnie jak w sprawie terytoriów zależnych. Portoryko ma swoją autonomię, ale Stany zawsze mają coś do powiedzenia w ich sprawach. Wstępnie koncepcja Portoryko jako 51 stanu nie wydawała się głupia. Dlaczego? Mieszkańcy tegoż terytorium mają amerykańskie paszporty i obywatelstwa. Jednakże, jeśli nie mieszkają na terenach USA nie mogą głosować. Porotryko nie ma delegacji w Kongresie. Wszystko wyglądało różowo i szło w dobyrm dla Portoryko kierunku, ale to mieszkańcy wszystko zmienili. W pierwszym referednum, powyżej 50% mieszkańców opowiedziała się za większą autonomią, a inni za niepodległością. Tylko nieliczni opowiedzieli się za powstaniem 51 stanu. W późniejszym referendum, więkoszość niepodległościowa zmalała do statusu mniejszości, a powstanie stanu miało więsze znaczenie. Ale większa autonomia wygrała.
Podziały obecnych stanów
Niezły pomysł padł aby niektóre stany, lub terytoria stanowe podzielić i utworzyć nowe "mini państwa" unijne. Tutaj również Kongres miał coś do powiedzenia. Ze wstępu pamiętamy wzmiankę o dodawaniu członków do unii. A w takiej sprawie było to decydujące stanowisko. Zwolennicy takiego postępowania mieli kilka pomysłów i projektów. Proponowano podział Michigan, stanu Nowy Jork, rodzielenie demograficzne Kalifornii. Pomysłów było więcej, a co ciekawe, większość tej sprawy powstała niedawno. Ale jak możemy zaobserwować, zmian nie widać.
Kraje graniczne
Kanada
Stany Zjednoczone i Kanada są dla siebie bliskimi krajami. Tę więź można zaobserwować np. w sporcie, a mianowicie w ligach sportowych. NBA (National Basketball Association) - największa na świecie liga koszykówki. W pierwszych jej latach działała ona tylko na terenie USA. Ale po negocjacjach do NBA dołączyły drużyny z Kanady. A w zasadzie jedna. Narazie jest to Toronto Raptors. Ale w podligach NBA są drużyny z Kraju Liścia Klonowego. W latach niezbyt nam odległych, północne stany - a w zasadzie nieliczni politycy i mieszkańcy - proponowały Unię z Kanadą. Wtedy nienazwany kraj stanowy, tych stanów byłoby ok. 65. Historia również opowiada o złączeniu tych krajów. W 1812 roku, brytyjskie kolonie północne były atakowane przez wojska USA, wtedy również oczekiwano przyłączenia Kanady do Stanów, a nawet próbę zbrojnego podboju tych terenów. W następnych latach Amerykanom wystarczyła Alaska i zrezygnowali z podboju części Imperium Brytyjskiego.
Mniejwięcej w 2004 roku, to Kanadyjczycy apelowali o złączenie ich ze Stanami. Ale nastał smutek, bo głową państwa w Kanadzie jest królowa Elżbieta II - monarchini Wielkiej Brytanii, a wysłany na tę prowincję jest gubertator. Znów sprawa ucichła i znalazła się pod pięknym dywanem.
Kuba
Tu historia również jest barwa i zaczyna się we wczesnych latach istnienia Stanów Zjednoczonych.
W XIX wieku, USA spodobała się ekspansja terytorialna ale nie na północ, lecz w stronę Ameryki Łacińskiej. Utworzono aspirujący w pieniądze plan, który zakładał kupno 6 republik łacińskich. Jednakże najważniejszą w tej sprawie była hiszpańska Kuba. Tam mieszkało wielu Amerykanów i prawie 50 000 zebrało pieniądze na wykup Kuby. Ale na przeszkodzie stanęła wojna Stanów z Królestwem Hiszpanii. W Pokoju Paryskim Hiszpania przystała na warunki USA ale Kuby nie oddała. Sprawy podobne działy się na Dominkanie, gdzie w latach 60 XIX wieku, Prezydent tegoż kraju poprosił USA o Aneskję, Amerykański prezydent Grant przystał na to, ale w Senacie nie uzyskano 1/3 głosów potrzebnej do dokoniania takiego czynu. Później USA miało okazję do podboju Kuby podczas Zimnej Wojny ale operacja się nie udała. Jak wiemy doszło ostatnio do pojedniania Kuby ze Stanami więc wszystko jest możliwe!
Meksyk
Meksyk?! Czy to możliwe? Gdy Stany zdobywały tereny Ameryki Północnej, zobaczyli problemy mieszkańców Tekasasu i wkroczyli tam zbrojnie. Rozpętała się wojna amerykańsko-meksykańska, która trwała prawie 3 lata. Ponieważ to Meksyk ucierpiał bardziej, Stany chciały zgnębić byłą hiszpańską kolonię. Ale powstała idea Boskiego Przeznaczenia która polegała na połączeniu skłóconych krajów. Potem doszło po pojednania, ale nie złączenia krajów. W 1913 roku, znów doszło do napięcia na granicach i obie strony chciały coś zabrać drugiej. Meksyk znów doznał większych obrażeń i zaproponowano Stanom, oddanie nadgranicznego stanu Chihuaua. Ale nic się nie zmieniło.
To najważniejsze i najbradziej prawdopodobne scenariusze powstania 51 stanu USA, ale jest dużo historii i żartów na ten temat. Jeszcze jedną prawdziwą historią jest sprawa Tajwanu. Była to po II Wojnie amerykańska jednostka. Potem Tajwan został zwrócony Chinom (Oczywiście ma jakiś typ autonomii) ale większość mieszkańców chciało przyłączenia azjatyckiego półwyspu do USA. Ciekawe?
Widać że scenariuszy jest dużo. To jest ta historia, historii alternatywnej. Zobaczmy co jescze może się stać, bo świat się zmienia.

sobota, 16 maja 2015

Czym charakteryzowało się ORMO?

Witajcie! W tym artykule zajmiemy się historią pewnych ludzi. W pewnym sensie ludzi, a właściwie organizacji, w której byli ludzie tacy jak ta organizacja.  (O tej organizacji wspominaliśmy w artykule o warszawskiej Straży Miejskiej). Piszę to z pełną świadomością, ze świadomością tego że naszego bloga czytają nawet ORMO-wcy a po przeczytaniu tego artykułu, zgłoszą blog. A mianowicie w 1945 r. skończyła się II Wojna Światowa i Polska odzyskała niepodległość- NIE. Dalej byliśmy pod okupacją "bratniej" Armii Radzieckiej. W 1946 r. daleko było Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej do ideału państwa, wręcz odwrotnie. I wtedy towarzysz Zbigniew Kiciński, miał światłą myśl. Wymyślił że, aby wspomóc Milicję trzeba stworzyć taką Straż Miejską, tylko nie wiedział że "zatrudnia" samych ułomnych. Ormowcy brani byli najczęściej ze wsi lub z szeregów partyjnych PZPR. Każdy posterunek ORMO podlegał pod Zarządy Wojewódzkie, którymi rządziły przez Komitety Społeczne, które wyznaczała Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. ORMO było wykorzystywane do rzeczy, których nie chciało się robić towarzyszom z MO. Między innymi:  pilnowanie spokoju na zabawach w remizach strażackich czy na weselach, kontrolowanie pojazdów na drodze. Warto wspomnieć o tym że ORMO-wcy brali udział w Tłumieniu strajków w 56 czy 68 roku. Ludzie znienawidzili ich dopiero, kiedy włączyli się w rozbijanie strajkujących grup podczas Stanu Wojennego. Należy pamiętać że podczas tych wydarzeń ORMO, katowało a nawet potrafiło zabić uczestników strajków. W stanie wojennym zostały sformowane oddziały "samoobrony partyjnej", do ich zadań należała ochrona członków partii komunistycznej. Tak naprawdę te oddziały to była "elita" ORMO, do SP, oprócz ochotników wybierani byli ludzie, którzy zasłużyli się jednostce oraz partii, czyli z tzw."doświadczeniem politycznym". W tej organizacji nie było stopni, były stanowiska. ORMO-wcy nosili dwa typy mundurów:

-ORMO-wcy nosili jeden rodzaj. Był to niebieski strój, bardzo podobny do mundurów MO. Do tego czarne spodnie, jasnoniebieska koszula oraz granatowy krawat. Dystynkcje noszono na kołnierzach.

-Funkcjonariusze Oddziałów Zwartych nosili: Bawełniane munduru polowe piechoty. Była to zwykła bawełniana koszula, pasek i spodnie oraz hełm.

O uzbrojeniu ORMO, nie można napisać dużo. Używali oni białych gumowych pałek i gazu łzawiącego, ale tylko w szczególnych wypadkach. Najczęściej panowie z ORMO poruszali się na odpowiednio pomalowanych, motorach,

Podsumowując ORMO to PRL-owska Straż "Wiejska", która za okazaniem odpowiedniego dokumentu mogła zatrzymać samochód i skontrolować dokumenty kierowcy. Należy pamiętać że funkcjonariusze tej jednostki, często byli obiektami kpin i żartów Polaków. Powinniśmy także wiedzieć że ta organizacja potrafiła też narobić wielu krzywd Polakom.


Aby dowiedzieć się paru innych rzeczy o ORMO i "poznać" kilku ich funkcjonariuszy zapraszamy do obejrzenia tego krótkiego filmu.
https://www.youtube.com/watch?v=1X4tBAZTK9M


Na ślubowaniu.

czwartek, 14 maja 2015

Powstanie w Pradze - nie te z 1968 roku

Nie, nie chodzi o powstanie czechosłowackie z 1968 roku, a o incydent z końca II Wojny Światowej. W ostatnich dniach wojny Czesi wywołali powstanie, nie wiadomo z jakiego powodu. Ale czy ten powód da się odkryć? I czy możemy zobaczyć jak wyglądała sytuacja w Protektoracie Czech i Moraw? Co do pierwszego, nie mam pewności :) Ale damy radę! Więc zapraszam na tę krótką podróż.
Aneksja terenów ówczesnej Czechosłowacji nastąpiła w 1938 roku po całkowitej zgodzie po stronie państw zachodnich. Hitler potraktował jednak Pragę jako przyjaciela i nie była to "typowa" okupacja. Protektorat Czech i Moraw posiadał nazistowskiego protektora, ale istniał prezydent i rząd czeski. Sytuacja była podobna do tej z południowo - zachodniej Francji gdzie istniał nazistowski rząd Vichy. Czesi nie odczuli większych represji niż te po zabójstwie Richarda Heinricha w 1942 roku. Aż na początku maja 1945 roku nastał przełom.
Stacjonujące w Pradzie wojska Wermachtu nie chciały uciekać bo czekały na Amerykanów i ich bezpieczne obozy jednieckie. Innymisłowy nie sądzili że Sowieci dojdą tu kilka dni po kapitulacji wojsk Tysiącletniej Rzeszy. Nikt nie chciał uciekać - ludność była pozytywnie nastawiona do oddziałów niemieckich. Aż w końcu po ogłoszeniu "bohaterskiej" śmierci fuhrera, praska ludność zaczęła lekceważyć wojska niemieckie. Sami żołnierze nie wiedzieli co robić. Policja czeska rozbrajała oddziały Wermachtu, a pojedyńczy żołnierze oddawali broń cywilom. Wszyscy mieszkańcy zaczęli przygotowywać się do wyzwolenia Czechosłowacji. Banki były zapełnione ludnością, praskie radio - które było wcześniej zależne od Niemców - nadawało wyłącznie w języku czeskim. Aż w końcu nadali komunikat: Wzywamy czeską policję, czeskie wojsko, czeskich żandarmów! Wszyscy do siedziby radia! Ale o co chodzi? Otóż do siedziby tegoż praskiego radia przyszli Niemcy, Czeskie Vladni Wojsko (zależne od nazistowskiego rządu) oraz oddziały czeskich "cichociemnych" - równierz szkolonych przez Brytyjczyków. Sytuacja była taka że nikt nie wiedział co się dzieje. Poruszeni tymi doniesieniami Czesi wszczęli przemoc wobec Niemców. Pozostałe oddziały Wermachtu poczęły wycofywać się w kierunku amerykańskiej linii frontu. Premier rządu podległego Niemcom miał wygłośić orędzie do narodu w budynku tegoż praskiego radia ale doszło do konfliktu między oddziałem SS i czeskim wojskiem. Doszło do walki. Zginęło około 10 Czechów, ale udało się wziąć do niewoli prawie 200 SS-manów. Głupota sytuacji jest taka że Czesi sięgneli po broń. Wszystko to zaczęło się 4 maja 1945 roku...
Następnego dnia do niemieckiego dowództwa doszła wiadmość iż na przedmieściach Pragi dokonano egzekucji na Niemcach, do tego doszły jeszcze rabunki, gwałty i inne podobne rzeczy. Złość u Niemców sięgnęła zenitu i do czeskiej stolicy skierowano dywizję SS Der Fuhrer oraz drugą Wallenstein, i na dodatek malutką gromadkę lotnictwa szturmowego Luftwaffe, które dokonało skutecznych bombardowań na pozycję powstańców. Ale do Czechów dostała się sensacyjna wiadomość...
Na Pragę maszerują sowieci!!! - Krzyczęli powstańcy. Jednakże była to rosyjska dywizja Wermachtu pod dowództwem Generała Buniaczenki. Wojska te po wkroczeniu do stolicy strały się z SS Walenstein i wygoniły armię z Pragi. Potem sami uciekli na zachód przed Armią Czerwoną. Pytanie: dlaczego? Otóż dla Stalina byli to zwykli zdrajcy, a w ZSRR zapewne nie czekałoby na nich ciepłe przyjęcie... SS powróciło, ale nie po to żeby stłumić powstanie tylko żeby sie ukryć - lub zrobić cokolwiek innego. Do 8 maja prowadzono krótkie i nieznaczące pojedyneczki.
Po uzgodnieniu warunków kapitulacji, działania wojenne miały zostać zakończone minutę po północy 9 maja, wtedy to działania powstańce w Pradze zostały zakończone.
Podsumowanie jest będzie dość dziwne... Czy powstanie w Pradze miało jakiś sens? Nie wiem czy na to da się znaleźć odpowiedź. Wermacht odnotował straty blisko 10 żołnierzy, a Czesi? Około 1800 ludzi... Czy to była próba popisu? W sumie nic by się nie wydarzyło gdzyby nie tchórzostwo radiowców którzy bali się o nie wiadomo o co. Gdyby nawet radiowcy tak zareagowali to wysztkiego nie byłoby gdyby nie ta postwa Czechów. Nie chcę uraźić Czeskiej ludności - ale tak, to powstanie nie miało sensu. 
To wszystko o tym powstaniu. Nie była to historia powstania które zaowocowało czyjąś wolnością, ale przykładem dziwnych, ale ciekawych historii. Jestem ciekaw co stało by się gdyby powstanie zostało wywołane po śmierci pierwszego Protektora Czech i Moraw... Ale najpierw musimy zająć się opisainem historii a potem wykonać historię alternatywną.

wtorek, 12 maja 2015

Bezpieczeństwo Warszawy - teraz i wcześniej

Dzisiaj w Warszawie rozbrzmiewały syreny alarmowe informujące o zagrożeniu z powietrza. Jak wiemy, syrena alarmowa była świetnym narzędziem ochrony ludności cywilnej już podczas II Wojny Światowej. Ale jak to bezpieczeństwo wyglądało na przestrzeni wielu wielu lat? O tym sobie opowiemy.
Nie możemy udać się dalej niż do września 1939 roku, kiedy to oddziały bombowców Luftwaffe bez litości bomardowały stolicę. Syreny zaczęły "wyć" po ustaleniu przez Sztab Generalny WP iż w stronę stolicy leciała brygada niemieckich bombowców HE 111. Nie było wtedy wielu schronów przeciwlotniczych, ani nie istniało metro - które w wielu europejskich miastach (czytaj.: Londyn) dały schronienie ludności cywilnej. O tyle dobrym schronieniem okazały się piwnice warszawskich kamienic. Straty w ludności byłyby większe gdyby nie heroiczna postawa wojsk przeciwlotniczych stacjonjących w Stolicy. "Na ziemi" Warszawę chroniło prawie 100 dział przeciwlotniczych kalibru 75 i 40mm ; kompanie Maszynowych Karabinów Przeciwlotniczych ; Kompanie reflektorów oraz balonów zaporowych. I osławiona Brygada Pościgowa, która już od pierwszych minut nalotów próbowała obronić Warszawę. 54 myśliwce mogły obronić Warszawę, jednakże brygada była wyposażona w stare myśliwce PZL 11 i nie kiedy RWD 8, a brygadę Luftwaffe osłaniały Messerschmity ME 109 które miażdżyły polskie myśliwce pod każdym względem technicznym. Ale to nie plami honoru pilotów brygady którzy zestrzelili "pare" niemieckich bombowców. W tym przypadku mówimy o czynnej napaści lotniczej i pełnym wykorzystaniu "arsenału bezpieczeństwa" więc i musimy wspomnieć o zniszczeniach... Po samych zachowanych zdjęciach zrobionych przez Luftwaffe możemy zaobserwować skalę zniszczeń. Tym razem piloci nazistowskiego lotnictwa skupili się na Dzielnicy Żdyowskiej, na którą zostały skoncentrowane największe siły. Ten atak trwał od 22 do 23 września. Wszystkie zachowane akta na temat tych akcji Luftwaffe spłonęły wraz z Berlinem w 1945 roku, więc dokładnej skali zniszczeń i zabitych nie da się oszacować...
Po wojnie nastąpiło wiele zmian. Polska została "włączona" do sfer radzieckich wpływów, została członkiem Układu Warszawskiego. NATO tworzyła plany wojny atomowej, a najbardziej znaczącym taktycznie krajem została właśnie Polska i przyjęła by sporo pocisków atomowych... Bardziej "kumaci" członkowie Sztabu Generalnego WP wiedzieli co to oznacza dla kraju. Takim przykładem był Pułkownik Kukliński.Powstał plan obrony stolicy przed jakim kolwiek  zagrożeniem. Nie ważne czy powietrznym, lądowym a nawet atomowym.
Powstały więc plany urbanistyczne mające chronić Warszawę. Jedną częścią było metro, którego tunele miały być głęboko poniżej 50 metrów. Syreny były podstawą nowego systemu bezpieczeństwa, ale brakowało czegoś takiego jak metro. A żadne osobne schrony przeciwlotnicze dla ludności Warszawy nie powstawały. Znany jest projekt "Albatros" czyli sieć bunkrów przeciwatomowych dla najściślejszego dowództwa Układu Warszawskiego i ZSRR. Miały być zlokalizowane w Bułgarii, gdzieś na terenach ówczesnego ZSRR i w Polsce. Szczegółowa lokalizacja Albatrosa w Polsce nie jest jeszcze odtajniona. Ale jak wymieniono powyżej, nie były one przeznaczone dla ludności cywilnej.
Cywilnych bunkrów nie było, a dla stolicy pozostały syreny i procedury ewakuacji, a jednynym schronieniem znowu zostały piwnice... To co miało bronić Warszawy to sprowadzone od "Towarzyszy Radzieckich" działa przeciwlotnicze, rozprowadzone po okolicznych bazach LWP. Po stronie UW (Układu Warszawskiego) były plany obrony podczas wojny atomowej jak i ataku atomowego. Obliczano "możliwe straty ludności cywilnej" ; "strat urbanistycznych" i wiele wiele innych! Ale w tych planach były wzmanki o schronach...  Pokręcone prawda?
Wszystko było - na papierze, możemy mówić o brygadach lotniczych mających chronić stolicę w czasach PRL-u. Tak, to jest pokręcone i to w niebywałym stopniu.
Teraz żyjemy w czasach kiedy nasz kraj ma dostep do zachodnich technologii i jest pod opieką NATO. Dziś odbyły się testy alarmów, a takich owych jest dużo. W Warszawie (jak i Polsce) posiadamy alarmy o:
- Nadchodzącej klęsce żywiołowej
- Nadchodzącemu skażeniu
- Ataku powietrznym
- Ataku terrorystycznym
- Ataku bronią jądrową
- Ataku bronią masowego rażenia
I jeszcze więcej!
Jesteśmy zabezpieczeni przed jakim kolwiek atakiem. Naprawdę szkoda mi tego iż nie możemy si e dowiedzieć więcej o tym, jak w PRL takie bezpieczeństwo było zorganizowane. Ale teraz jest to bardzo ciekawie zorganizowane. Poniżej wstawiam grafiki z podziałami alarmów.
Obyśmy nigdy nie usłyszeli "To nie są ćwiczenia"... 



piątek, 1 maja 2015

Czy Churchill był przyjacielem Polski?

Więszkość ludzi uważa Aliancką Wielką Trójkę za zdrajców. W szególności Franklina D. Rossvelta i Winstona Churchila. A Stalin? Cały nasz naród go nienawidzi. Ale dzisiejszym pytaniem przewodnim jest to czy Premier Wielkiej Brytanii podczas II Wojny Światowej był przyjacielem Polaków. To jednak długa historia i aby ją dobrze poznać musimy przemierzyć całe czasy II Wojny aby się o wszystkim dowiedzieć.
Churchill był Premierem Zjednoczonego Królestwa od 10 Maja 1940 roku. Więc jego nie możemy obraczyć winą za nieudzielenie nam pomocy w 1939 roku bo była to sprawka jego poprzednika - Nevila Chamberleina. Nowy premier dostał bardzo trudne zadanie. Musiał odeprzeć wojska Hitlera, pomóc uciekającym żołnierzom koalicji alianckiej załatwić transporty żwyności, broni i innych więc osiadł w "gównie". Przy pomocy naszych dywizjonów lotniczych odparł Hitlera i w jego oczach nabraliśmy znaczenia. Po czerwcu 1941 roku zdobył ZSRR i Stalina jako (niby) sojusznika, a już w grudniu tego samego roku do jego koalicji dołaczyły Stany Zjednoczone. Na rok 1942 mógł czuć się bezpiecznie. Bardzo dobrze poradził sobie z wojennymi prolemami swojego państwa jak i z porblemami stacjonującymi na teranie Wielkiej Brytanii wojsk innych państw alianckich. W końcu gdy wszyscy trzej przywódcy się bardzo polubili, uzgodnili aby zrobić sobie meeting w świerzo wyzwolonej Afryce (Z początku) później na miejsce spotkania wybrali Teheran i tam się spotkali. Nie była to konferencja poświęcona na ustalanie "poziomu przyjaźni" do innych państw alianckich a o ustaleniu metody na pokonanie III Rzeszy i jej sojuszniczych Pańśtw Osi.  Ustalili utworzenie drugiego frontu w Europie aby "wspólnymi" siłami pokonać nazistów. No i dochodzimi do kluczowego dla naszej historii momentu. Minęły aż dwa latka od naszego meet - up'u przywódców mocarstw alianckich i dolszliśmy do drugiego takiego spotkania w Jałcie na Krymie. Tam nie podjemowano decyzji o pokonaniu III Rzeszy tylko o podziale terytorialnym zdobytej Europy. Alianci zajęli całą okupowana Europę zachodnią a ZSRR kraje nadbałtyckie i bałkańskie, naszą Polskę i 1/3 Niemiec i byli najbliżej Berlina. Tu polityka była na najwyższym poziomie. Zarówno porfesjonalizmu jaki i wrogości między państwami - co ciekawe sojuszniczymi państwami. Przechodzimy w głąb konferencji. Stalin poinformował przywódców,o bojówkach stacjonujących na terenie naszego kraju. Przywódca ZSRR starał się o Carte Blanche aby zlikwidować AK. Musiał poczekać aż do zakończenia drugiego światowego konfliktu, kiedy to odbyła się w podberlińskim Poczdamie. Churchil stanowczo się temu sprzeciwiał, jednak po naciskach Roosvelta w Jałcie, kilka miesięcy później zgodził się na danie tego uprawnienia Stalinowi. Tak samo zachował się w sprawie "nowych" granic Polski. Uważał, iż nasz kraj powienien zachować Kresy i dostać w zadośćuczynieniu Śląsk oraz Warmię i Mazury. Przy Warmi i Mazurach, chciał aby Królewiec również doszedł do tego składu, łącznie z późniejszym Obwodem Kaliningradzkim. Stalin się temu sprzeciwił, Roosvelt początkowo był neutralny, ale potem przeszedł na stronę dyktatora. Ostatecznie, przypadły nam ówczesne Prusy Wschodnie, Śląsk i Pomorze Zachodnie, w większości ogołocone na rzecz nowego NRD. Premierowi Zjednoczonego Królestwa zależało na tym, aby Polska była paśtwem demokratycznym, niezależnym od wpływów radzieckich. Stalin zapewnił go że Tymczasowy Rząd Polski (zależny od ZSRR) przeprowadzi "Niezależne, w pełni demokratyczne wybory". Nie stało się tak. Wybory zostały sfałszowane i w "demokratycznejń" Polsce zaczęli rządzić komuniści. Churchill nie miał nic do powiedzenia...
Zawsze był po naszej stronie, chociaż nie zawsze pokazywał to swoimi postąpieniami. A o tym że był naszym przyjacielem wiemy z odtajnionych protokołów ze spotkań Wielkiej Trójki. Ten artykuł może nie pokazuje wielu dokonań Premiera Wielkiej Brytanii, jednakże widać że chciał abyśmy byli krajem szczęśliwym. My możemy powiedzieć iż miał on wobec nas dług, za obronę całej Anglii podczas ataków Luftwaffe, przez cały czas od przyjazdu wojsk polskich na wsypy, aż do zakończenia tego konfliktu. Ale nasz naród może tylko tak powiedzieć... Jest jeszcze jedna sprawa, o której nikt podczas wojny nam nie opowiedział a wiedział co się tam stało. Chodzi o Katyń.Brytyjczycy wiedzieli dużo... I tu Churchill nie okazał się  jako przyjaciel... Ale o tym w jednym z następnych artykółów.
Podsumowywujac, Churchil okazał się przyjacielem Polski i Polaków, jednakże nie okazywał tego swoimi czynami i decyzjami, ale chciał nasz bronić - niestety nie okazało to efektów.